środa, 12 grudnia 2012

Życiowo...


Szaleństwo!!!!!!!!!!!!!

Dzisiejszy dzień mnie wykończył a do jego końca jeszcze troszkę zostało. Cały ten tydzień mam szalony ale dzisiejszy dzień to już szczyt wszystkiego.
Wczoraj upiekłam pierniczki (nowy przepis) wyszły rewelacyjne!!!!!!!!! Moi panowie połknęli całe dwie blachy więc niewiele zostało. Zobowiązałam się że przyniosę domowe pierniczki na Wigilię do przedszkola więc wiedziałam że czeka mnie kolejne pieczenie.
Mój dzisiejszy dzień:
Budzik zadzwonił i nawet go usłyszałam ale jakimś cudem wyłączyłam opcję drzemki i budzik już więcej nie zadzwonił. Kuba się obudził i całe szczęście bo okazało się że jest 8.05, więc pędem się szykowaliśmy. Całe szczęście że droga do przedszkola zajmuje nam max 5 minut więc dziecko załapało się jeszcze na śniadanie w przedszkolu. W każdym razie jak szykowałam nas rano to byłam tak nieprzytomna, że zamiast wysmarować ręce kremem do rąk wysmarowałam je kremem brązującym – na szczęście nie pomyliłam kremów smarując Kubie buziaka ;-) Odprowadziłam Kubę, po powrocie byłam dobrą żoną i zrobiłam mężowi śniadanko do pracy. Jak wyszedł wzięłam się za pieczenie kolejnej tury pierniczków, w między czasie wstawiłam pranie a potem kolejne i jeszcze kolejne (było sporo bo wczoraj obkupiłam się w Diorze w narzuty polarowe które mam zamiar przerobić na poszewki). Kolejna rzecz to czystka w zabawkach Dyzia (tak od narodzin mówimy na Kubę, jest jeszcze dla nas Świetliczkiem, Króliczkiem, Myszatym i jeszcze, jeszcze, jeszcze tych określeń na Młodziaka mamy). Powiem Wam że gdybym w takim tempie jak Kuba kolekcjonuje zabawki ja kolekcjonowała np. buty albo torebki (achhhh rozmarzyłam się) to bym chyba musiała wykupić mieszkanie obok żebym to pomieściła. Zastanawiam się co będzie za kolejne 3 lata, tyle tego ma. No więc spakowałam zabawki i książki z których wyrósł. Wyszorowałam całą kuchnię (co było głupotą o czym przekonacie się za kilka zdań), uszyłam 2 poszewki ze swetrów, kilka woreczków zapachowych, dokończyłam zamówione prezenty na Wigilię firmową (nie moją, to takie malutkie „zlecenie”). Wyszłam z psem i jak wróciłam to stwierdziłam że olewam wszystko bo muszę usiąść i napić się kawy. No więc zrobiłam kawę, w między czasie wrzucając coś do zmywarki, nastawiłam zmywarkę, sięgnęłam po kostkę do zmywarki i co????? Zamiast włożyć kostkę do zmywarki wrzuciłam ją do kawy! Zrobiłam kolejną kawę, usiadłam i okazało się że jest 15.30 więc złapałam kilka łyków kawy i pobiegłam po Kubę do przedszkola. Wróciłam, przykleiłam z Kubą literki na kartonik (opisaliśmy tak karton z klockami lego) więc musiałam wyszorować (znowu ) stolik, zrobiłam coś do jedzenia i poszłam wrzucić naczynia do zmywarki. Po chwili do kuchni wszedł Kuba i dumnym głosem powiedział: sobać, sam to zlobiłem! C o się okazało?! Mój geniusz dorwał się do mojego szafirowego lakieru do paznokci, malując z nim paznokcie i paluszki – dzięki Bogu kanapa, dywan i ubranko było nietknięte. Potem zabraliśmy się za robienie bombek z szyszek i teraz to już naprawdę finto! Mam dosyć! Ledwo żyję a jutro czeka mnie dzień sprzątania, Zaplanowałam sobie że jutro odpalam mopa parowego i sprzątam. Święta tuż tuż, więc przede mną zakupy i cała masa przygotowań a mi się po dzisiejszym dniu najzwyczajniej nie chce L
Moje marzenie na najbliższe dni: do torby wrzucić kilka rzeczy, wziąć psa, zapakować się do samochodu i pojechać na działkę a tam z kubkiem gorącego kakao siedzieć i patrzeć przez okno podziwiając widok i cieszyć się ciszą, spokojem i brakiem obowiązków.
Echhhhh marzenia…….
Myślałam że dam radę zrobić fotki tego co dzisiaj i wczoraj uszyłam ale nie dam rady, może jutro….

1 komentarz:

  1. Faktycznie dzień miałaś niezle zakręcony ale i wesoły. Super to opisałaś i wybacz bo rozbawiłaś mnie do łez :)) Dobrze,ze w porę zauważyłaś co wrzuciłaś do kawy ;)

    OdpowiedzUsuń