niedziela, 25 listopada 2012

Czas zacząć, tylko od czego zacząć? Mówią że początki są trudne i faktycznie tak jest dlatego chyba najłatwiej zacząć od początku :-) Tak więc....
Mam na imię Magda, od 5 lat jestem mężatką a od 3 lat szczęśliwą mamą. Mój mąż Piotr i synek Kubuś to największe miłości mojego życia. W naszym domu jest a raczej szaleje nasz pies Nela - to labrador który mimo tego że ma już prawie 5 lat zachowuje się jak szczeniak (szkoda że w książkach o psach nie piszą całej prawdy o labradorach echhh).
Od dziecka uwielbiałam rysować, wycinać, malować itp - moja mama zawsze mówiła że mam duszę artysty ale przecież byłam dzieckiem więc zainteresowań miałam mnóstwo. Z biegiem czasu zainteresowania się zmieniały. "Robótki ręczne" poszły w zapomnienie i tak pojawił się w moim życiu sport - jazda figurowa na lodzie, wiele lat pływania, uprawiania tenisa i kilka innych ale to już krótkich epitetów. Achhh jeszcze był taniec ale niestety taniec i tenis rozwaliły mi łękotkę i tak przygoda z jednym i drugim musiała się skończyć.
Po studiach przez wiele lat pracowałam jako event manager - czyli imprezy, imprezy i jeszcze raz imprezy :-) robione przeze mnie dla innych. To było to co dawało mi radość, uwielbiałam to! Mimo ogromnego stresu, presji czasu, czasem niefajnych klientów i tak miałam z tego olbrzymią przyjemność bo podziękowania klienta za super event wymazywały z mojej pamięci wszystko co niemiłe. Gdy rozstałam się z eventami stwierdziłam że nie wiem co chcę robić. Wiedziałam że nie chcę już pracować w agencji marketingowej. Założyłam swoją firmę ale nie całe 2 miesiące później okazało się że jestem w ciąży. Łatwo nie było. Niewiele się w branży działo bo w USA wybuchł kryzys a większość moich klientów właśnie stamtąd "pochodziła".
29 sierpnia 2009 roku (na 2,5 tyg przed terminem) przyszedł na świat nasz ukochany synuś. Kiedyś Wam napiszę jak to było - było stresująco i to bardzo ale udało się i teraz mój słodziak ma już ponad 3 latka.
Przez pierwszy rok byłam w 100% dla dziecka. Potem znowu na trochę wróciłam do eventów ale .... Po jakimś czasie zaczęłam pracę na 1/2 etatu - na więcej nie mogłam bo Kuba nie chodził do żłobka, mąż pracował, moja mama opiekowała się babcią.
Przyszedł wrzesień i czas na przedszkole. I wtedy wszystko się zaczęło.....
Każda mama przedszkolaka wie że do przedszkola potrzebny jest worek. Wszystko co widziałam albo okazywało się straszną tandetą, która po pierwszym użyciu się rozwali albo miało wręcz przerażające rysunki, jak już coś mi się spodobało to okazywało się że kosztuje zdecydowanie za dużo. Z dnia na dzień stwierdziłam że sama uszyję worek dla mojego przedszkolaka. Pożyczyłam maszynę od teściowej. Nie miałam wcześniej kompletnie doświadczenia w szyciu, to była moja pierwsza styczność z takim sprzętem. Do wszystkiego dochodziłam sama bo nawet nie miałam instrukcji obsługi ;-) O matko ile ja się szwów na prułam!
Z dnia na dzień szło lepiej więc zapragnęłam mieć swoją własną maszynę. No i marzenia się spełniają!!!! Ale to już inna historia - jak to mówi moje dziecko :-)
Ciąg dalszy już niebawem a tym czasem zapraszam do odwiedzenia moich stron
http://srebrnaagrafka.pl/sklep/mjakmagda
http://www.facebook.com/pages/Gustownie/366532170100390

Pozdrawiam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz